Kaliméra, witajcie w Grecji - te słowa rozpoczęły moje wspaniałe wielkie, greckie wakacje. W drugiej połowie sierpnia spędziłam cudowne 9 d...
Kaliméra, witajcie w Grecji - te słowa rozpoczęły moje wspaniałe wielkie, greckie wakacje. W drugiej połowie sierpnia spędziłam cudowne 9 dni na gorącej, słonecznej, pachnącej słoną wodą i kwiatami Krecie. Największa z wysp Jońskich, na której spędziłam jedne z najpiękniejszych wakacji w życiu, przyjęła nas cudowną pogodą, pięknymi widokami, przepysznym jedzeniem i uwaga życzliwością gospodarzy.
Przed wyjazdem znajomi ostrzegali, że tamtejszy naród nie należy do najbardziej otwartych i sympatycznych gospodarzy świata, porównując przykładowo obsługę hotelową z Turcji, miało mnie spotkać rozczarowanie... Na przekór wszelkim opiniom Grecy zaskoczyli mnie bardzo pozytywnie! Bo czy czterdziestoparoletnia Greczynka, pracująca w hotelowej kawiarni, witająca Cię rano polskim "Dzień dobry" może uchodzić za mało sympatyczną? Nie będę oceniała ogółu, ale hotel, w którym mieszkaliśmy należy do grupy tych "domowych", wypełnionych przyjazną atmosferą i uczuciami.Miejscowość Istro to niewielka wieś turystyczna, leżąca nieopodal większego miasteczka Agios Nicholaos. Mogliśmy cieszyć się ciszą i relaksem, jednocześnie mieliśmy miasto tętniące życiem na wyciągnięcie ręki. Piękna piaszczysta (to na Krecie rzadkość) plaża rozkochała mnie w sobie. Lazurowa woda, otoczona górami, delikatny rozgrzany piasek - życie jest piękne - myślałam wylegując się na leżaku. Oprócz błogiego lenistwa postanowiliśmy zwiedzić kilka miejsc i poznać "prawdziwe życie" Grecji. Wypożyczyliśmy auto (ceny są naprawdę atrakcyjne) i ruszyliśmy przed siebie. Mijaliśmy piękne dzikie plaże, małe urokliwe wioski i górskie wąwozy. Zatrzymywaliśmy się kilkukrotnie, na przykład po to by pospacerować nadmorskim deptakiem w Sitii, jednak głównym celem tej podróży było niesamowite miejsce na wschodnim wybrzeżu Krety - greckie Palm Beach, czyli słynne Vai. Niesamowity widok palmowego lasu i wybrzeża pozwoliły mi całkowicie oderwać się od rzeczywistości.
Najpyszniejsze danie tego urlopu, zjadłam w uroczej tawernie przy plaży, w miasteczku Plaka. Nie wiem czy to zasługa idealnie grillowanej ośmiornicy czy cudowny widok morza Śródziemnego i gór spowodował, że danie smakowało tak doskonale!
Wyznając zasadę, że wakacje to nie tylko leżak, basen i drinki z palemką, zwiedzaliśmy więcej i więcej, zafascynowani historią, architekturą i malowniczymi widokami.
Zabrakłoby mi miejsca, a Wam ochoty na czytanie mojego tekstu, musicie więc mi uwierzyć na słowo Kreta to cudowne miejsce, które pozwoliło mi przeżyć moje wymarzone WIELKIE GRECKIE WAKACJE!
